sobota, 27 listopada 2010

Witajcie,
Pojechałam dzisiaj na sobotnie zakupy pierwszy raz w tym roku w padającym śniegu, a właściwie czymś śniegopodbnym. Chyba jednak zaczyna się zima, niestety. Nie jest to moja ulubiona pora roku, o nie! A szczególnie w mieście. Z natury jestem bardzo cieplolubną istotą i w temperaturach poniżej 5 stopni marznę okrutnie. Dobrze, że ze zmianą opon na zimowe zdążyłam na czas (zrobiłam to przedwczoraj).
Miało być o zakupach - w sklepach sezon świąteczny w pełni. Dostaję lekkiego zawrotu głowy od tych błyskotek wszędzie wystawianych. Zwykle bardzo też  kolorowych, blyszczących i niestety w większości tandetnych.
Ale jedna rzecz spodobała mi sie na tyle, że ją nabyłam. I cena też nie przerażała. Taki mały prezencik. Zrobiłam malutką aranżację, zrobiło się tak troszkę świątecznie i nastrój się trochę poprawił.   Tak prawdę mówiąc to Swięta już niedługo, te cztery tygodnie miną bardzo szybko. No i tak mi się w głowie pozawracało, że zapomniałam chleba kupić :(. Na szczęście mam drożdże i drożdżówkę upieke, będzie pyszna na śniadanie.


Oglądam Wasze blogi i wyjść z podziwu nie mogę ile już pięknych rzeczy na Swięta przygotowujecie! A ja w lesie jeszcze:). Mam nadzieję, że zdołam coś jeszcze wymyślić i zdążę na czas.
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko i miłego weekendu życzę:)
Yanka

4 komentarze:

  1. Dla mnie te wszystkie dekoracje w sklepach to za wcześnie dlatego omijam sklepy dużym łukiem....a Twój nabytek uroczy!!!Tobie również miłego weekendu życzeń i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny nabytek:))my sobie same roimy dekoracje na święta,więc sklepy na razie omijam,ale przeważnie dlatego że dużo w nich chińszczyzny,a jej staram się unikac:)))kurcze nawet słonecznik jest chiński i jak piekę chleb to muszę patrzec co kupuję:)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. miało byc robimy:)))nie roimy:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak będziesz zakładać anty-fan-club zimy, to ja się zapisuje pierwsza. No nienawidzę tej pory roku każdą cząsteczka mojego ciała i duszy. Nie lubię, boje się jej i najchętniej przespałabym te kilka miesięcy jak miś.
    Piękna cynamonowo-lampionowa aranżacja. To już jakby kawałek świąt w domu. U mnie nawet śladu przygotowań jeszcze nie ma. Ani dekoracji, ani nabytków. A te cztery tygodnie przelecą jak co roku migiem. Pozdrawiam cieplutko wbrew aurze.

    OdpowiedzUsuń