poniedziałek, 1 lutego 2010

.... i stare koronki.

W mojej rodzinie od dwoch, bodajże  pokoleń przechowywana jest cześć garderoby mojej prababci Salomei. Nie myślcie jednak, że jest to jakaś intymna część jej bielizny, nie (tamte sięnie zachowały do dziś niestety), ale całkiem reprezentacyjna góra od sukni. Myśle, że jest ona gdzieś z początku ubiegłego już XX wieku. O prababci Salomei (niesamowite wrażenie robi na mnie jej imię) wiem tylko tyle, że była matką mojego dziadka. Zachowało się, oprócz części garderoby jej zdjęcie, które tu też pokaże. Bluzka ta przechowywana była przez lata w kuferkach lub szafie. Dopiero ja uznałam, że należy sie jej odpowiednia ekspozycja i zakupiłam manekin, na którym jest teraz umieszczona wraz z parasolką (dosłownie) bo służącą do ochrony przed słońcem śnieżnobiałej cery mojej babci. Pokrycie jej zrobione z jedwabiu nie wytrzymuje juz próby czasu - bardzo jest już zetlałe. Nie próbuję nawet jej już otwierać, bo skończyłoby się to dla niej tragicznie.

Prababcia Salomea







Życzę wszystkim odwiedzającym miłego poniedziałkowego popołudnia i takiego też całego tygodnia :)

2 komentarze:

  1. Piękna kobieta w nieziemskiej sukni!Niezwykłą pamiątkę posiadasz Janko,nie dziwię się,że ją wyeksponowałaś...kufer czy szafa to nie miejsce dla takiego cudeńka:)Buziaki:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje, że gdzies dalej przeczytam historię tej sukni. Jesli nie, to opisz jak to jeat mozliwe, ze takie cuda przetrwały w Twojej rodzinie tyle lat? To cos niesamowitego.

    OdpowiedzUsuń